Mediapart: Ablyazov - kazachski miliarder, którego Francja chce poddać ekstradycji
© mukhtarablyazov.org 26.01.2014

26 STYCZNIA 2014 | AUTOR AGATHE DUPARC

Francuski wymiar sprawiedliwości dał zielone światło ekstradycji Mukhtara Ablyazova do Rosji lub na Ukrainę, ignorując jakiekolwiek humanitarne względy. Główny rębacz kazachskiej dyktatury jest oskarżany o sprzeniewierzenie miliardów dolarów. Dokumentacja jest wysoce skomplikowana, ale opowiada historię osłabionego oligarchy w skorumpowanym królestwie Nazarbayeva.

Genewa, od naszej korespondentki

Mukhtar Ablyazov, kazachski miliarder i główny rębacz prezydenta Nursultana Nazarbayeva, nie spodziewał się takiego nagłego uderzenia ze strony francuskiego wymiaru sprawiedliwości. 9 stycznia Sąd Apelacyjny w Aix-en-Provence ostatecznie przeciął wątpliwości na rzecz jego ekstradycji do Rosji lub na Ukrainę, przyznając pierwszeństwo Rosji. Ablyazov jest oskarżany o sprzeniewierzenie 5,4 mld dolarów w latach 2005 - 2009, kiedy pełnił funkcje w kierownictwie Banku BTA, jednego z największych banków strefy poradzieckiej. Został zatrzymany 31 lipca na południu Francji, w willi w Mouans-Sartoux, po dziesięciomiesięcznym pościgu. Jego adwokaci złożyli już wniosek apelacyjny, czego efektem jest zawieszenie biegu działań. 

Szczególnie surowe dwa wyroki Izby Karnej Sądu Apelacyjnego, które Mediapart udało się zdobyć (zob. tu i tu), odrzucają wszelkie argumenty na korzyść Ablyazova, podnoszone przez jego obrońców. Od wielu miesięcy pięciu adwokatów (Francuzi Bruno Rebstock, Jean-Pierre Mignard, Gérard Tcholakian i Pierre-Emmanuel Blard oraz Amerykanin Peter Sahlas), wspierani przez liczne organizacje pozarządowe, w tym Amnesty International, robili wszystko, żeby uwypuklić „polityczny charakter” rosyjskiego i ukraińskiego wniosku ekstradycyjnego.

W braku porozumienia o ekstradycji pomiędzy Francją i Kazachstanem, Moskwa i Kijów są zdecydowanie podejrzewane o działanie na rzecz kazachskich władz, celem unieszkodliwienia jedynego człowieka, który mógłby rzucić cień na władcę – Nazarbayeva. Istnieje przy tym ryzyko, że Mukhtar Ablyazov, 50 lat, może być następnie przesłany do kazachskiego więzienia. „Już nigdy nie zobaczy swoich dzieci i zostanie zabity”, twierdzi jego żona, Alma Shalabayeva, która sama została uwolniona 27 grudnia zeszłego roku po zatrzymaniu siłą w Kazachstanie przez siedem miesięcy (jej świadectwo znajduje się tu).

Jej zeznania nie miały żadnego znaczenia dla sędziów Sądu Apelacyjnego. „Okoliczność, że jakaś osoba wykonywała lub wykonuje działalność polityczną w państwie, które żąda jej ekstradycji, i jeśli trzeba szczególnie uważnie zbadać, czy wniosek ekstradycyjny nie ma jakiegoś związku pomiędzy rzeczoną działalnością polityczną a naruszeniem prawa powszechnego, o które opiera się wniosek ekstradycyjny, nie jest sama w sobie powodem do odrzucenia wniosku. Chyba że przyznano by wszystkim politykom możliwość popełniania wykroczeń”, czytamy w orzeczeniu. Jednocześnie Sąd przyznaje, że „zainteresowany (...) wykonywał działalność polityczną w ramach ruchu opozycyjnego w stosunku do obecnego prezydenta przed ucieczką ze swojego kraju z powodów politycznych, co uznała Wielka Brytania, przyznając mu status uchodźcy”.

Ale waga czynów zarzucanych mu we wnioskach ekstradycyjnych, częściowo podtrzymanych przez ponad dziesiątkę wyroków sądów cywilnych w Wielkiej Brytanii, pozwala ujrzeć inną twarz Mukhtara Ablyazova. Tym razem jest to rola przestępcy w białym kołnierzyku, bardzo wysoko postawionego, który nie ma czego pozazdrościć kleptokratycznym manierom klanu Nazarbayevów. Tym bardziej trzeba poszperać w tej strasznie skomplikowanej dokumentacji.

Od 1998 do 2009 roku był głównym udziałowcem, a następnie prezesem Banku BTA (który został ostatecznie znacjonalizowany w lutym 2009 r.), od 2010 r. jest ścigany w Rosji za pranie brudnych pieniędzy, oszustwa na szeroką skalę, nadużycie zaufania i władzy oraz fałszowanie dokumentów. Fakty ujawnione we wniosku ekstradycyjnym, podsumowane w wyroku Sądu Apelacyjnego, dotyczą sześciu spraw, łącznie na szkodę ponad 5 miliardów dolarów! Ukraiński wiosek dotyczy 400 milionów dolarów i odnosi się do sprzeniewierzeń, które miały zostać dokonane w latach 2008 i 2009.

Składowe rosyjskiego wniosku o ekstradycję z 27 sierpnia 2013 r. również budzą niepokój. Łącznie przekazane informacje zostały zawarte na 270 stronach. Opisane fakty miały miejsce pomiędzy 2006 r. a końcem stycznia 2009 r. Pomiędzy sześcioma opisanymi sprawami znajduje się sprawa „Domodiedowskiego”, wcześniej szeroko opisywana przez rosyjskie media, w niezależnych publikacjach takich jak Kommersant i Vedomosti , ale także przez NTV i Pervyi Kanal, dwa kanały telewizyjne na usługach reżimu putinowskiego.

W 2006 r. dwie spółki z siedzibą w Moskwie, Yevrazia Logystik i EastBridge Capital, kontrolowane po cichu przez Mukhtara Ablyazova, zgodnie z tym, co twierdzą rosyjscy śledczy badający sprawę, prowadziły ogromny projekt w zakresie nieruchomości. Chodziło o wybudowanie miasta, w Konstantinowie koło moskiewskiego lotniska Domodiedowo, gdzie mogłoby docelowo – w 2015 r. – zamieszkać 150 000 osób. Całkowity koszt operacji: 15 miliardów dolarów. Przewidywano zbudowanie centrum biznesu, szkół, studia filmowego, szpitali i nawet filii uniwersytetu. Pomiędzy grudniem 2006 r. a majem 2007 r. sześć spółek off shore z siedzibą na Seszelach otrzymało pożyczkę w wysokości 730 milionów dolarów celem nabycia 2 496 ha ziemi w rejonie domodiedowskim. Następnie zostało utworzonych sześć innych spółek celem nabycia odnośnych terenów rolniczych „za cenę znacznie przewyższającą ich wartość – mniej więcej siedmiokrotnie. Tylko część funduszy posłużyła do zakupu”, precyzuje wyrok Sądu Apelacyjnego. Za zgodą Mukhtara Ablyazova sporządzono fałszywe dokumenty. 

Zgodnie z rosyjskim śledztwem, taka sama operacja została przeprowadzona przy projekcie budowy centrum handlowego w Podolsku (region moskiewski) w latach 2006 i 2007. „Całkowita suma kredytów hipotecznych przyznanych przez BTA wynosi ok. 405 milionów dolarów przelanych na konto spółek offshore na Seszelach (...) projekt budowy nie został zrealizowany”, precyzuje wyrok Sądu Apelacyjnego w Aix-en-Provence.

Wniosek ekstradycyjny wystawiony przez Ukrainę wylicza pięć spraw. W tym sprawę Drey Associates. Dzięki oszukańczym układom ta malutka spółka mieszcząca się w Guilford (Surrey, UK) – Muktar Ablyazov przyznał przed brytyjskim sądem, że jest jej właścicielem – otrzymała 150 milionów dolarów w październiku 2008 r. celem nabycia udziałów w Banku BTA Kazachstanu przez BTA Ukraina (link to śledztwa przeprowadzonego przez Evening Standard).

Nie da się kupić francuskiego wymiaru sprawiedliwości

Sam Mukhtar Ablyazov powtarza wciąż to samo: „To wszystko fałszerstwo, wszystko zostało sfałszowane. Nie ma żadnego dowodu na te sprzeniewierzenia. Te pieniądze cały czas znajdują się na rachunkach banku, nigdy nie zostały skradzione”, oświadczył, dodając, że jest „przeświadczony”, że „wszystko zostało spreparowane w Kazachstanie (...) z powodów politycznych”.

Mediapart skontaktował się z Gérardem Tcholakianem, jednym z jego paryskich adwokatów, który uważa, że oba śledztwa ekstradycyjne podsumowują fakty „zagmatwane i bardzo źle przełożone przez państwa zwracające się o ekstradycję". "Nie mamy żadnej kontroli nad znajdującymi się tam dokumentami”, wyjaśnia. Rosyjskie i ukraińskie śledztwa odnoszą się do przesłuchań „bez przekazania ich protokołów”. Dziwi się, że „nie zostały przedstawione żadne obciążające fakty”. Mecenas Tcholakian dodaje tymczasem, że „rzeczywistym problemem dokumentacji ekstradycyjnej nie jest to, czy dana osoba jest winna, czy nie, ale czy cel wniosku jest polityczny, czy nie, czy proces byłby sprawiedliwy, i czy warunki przetrzymywania byłyby zgodne z europejskimi normami”.

12 grudnia 2013, Solange Legras, oskarżyciel publiczny Sądu Apelacyjnego w Aix-en-Provence, wypowiedziała się na rzecz ekstradycji, przyznając priorytet Moskwie z uwagi na rozmiar malwersacji. Dała wyraz swojemu poczuciu beznadziei, stając naprzeciw środków wykorzystanych przez byłego bankiera w celu pokazania się jako ofiara zemsty politycznej.

„Kiedy ktoś jest tak bogaty jak pan Ablyazov, może wszystko kupić, może kupić strony w dzienniku „Le Monde” i w „Paris-Match”. Można finansować organizacje pozarządowe i grupy wsparcia, ale nie można kupić francuskiego wymiaru sprawiedliwości”, rzuciła przed skamieniałą publicznością.

Tego dnia stronnicy Mukhtara Ablyazova siedzieli w ścisku na tak oczekiwanej rozprawie, już przesuniętej o tydzień. Poza najstarszą córką bankiera, Madiną, która mieszka w Genewie, i innymi członkami rodziny, była obecna dziesiątka Polaków, członków Open Dialog Foundation. Ta organizacja pozarządowa, mająca siedzibę w Lublinie, szczodrze dotowana, poświęca większość swojego czasu na obronę dawnego bankiera, zarządzając, między innymi, jego stroną www

„Łatwo udawać opozycjonistę, żeby ukryć swoje oszustwa. Pan Ablyazov jest przede wszystkim przestępcą działającym z dużym rozmachem oraz, być może, politycznym opozycjonistą w Kazachstanie. Nieważne, ponieważ nie istnieje ryzyko dalszej ekstradycji do tego kraju”, ogłosiła Solange Legras obrońcom kazachskiego miliardera.

Adwokaci dawnego bankiera podkreślali, że Kazachstan, Ukraina i Rosja są powiązane Porozumieniem z Mińska z 1993 r. – a ono zobowiązuje te państwa do przekazywania sobie nawzajem osób pochodzących z tych państw. Tekst nie zawiera żadnego odniesienia do poszanowania podstawowych praw i wolności odnośnych osób. Francuski wymiar sprawiedliwości odpowiada, że Moskwa i Kijów podpisały Konwencję Genewską i Europejską Konwencję Praw Człowieka, które zabraniają przekazywania uchodźcy politycznego władzom jego państwa. Poza tym, europejska konwencja o ekstradycji i zabrania ponownej ekstradycji do państwa trzeciego bez uprzedniej zgody pierwszego państwa, w tym przypadku – Francji. „Nie mamy żadnego przykładu państwa, które pogwałciłoby tę konwencję z 1957 r.”, podkreśliła oskarżyciel publiczna.

Obrona nie omieszkała przypomnieć, że Federacja Rosyjska już była przedmiotem wielu wyroków za pogwałcenie artykułu 5. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, dotyczącego „prawa do wolności i do bezpieczeństwa”. Dotyczy to zarówno prawa do obrony, jak i braku bezstronności i niezależności rosyjskich sędziów. Co się tyczy warunków przetrzymywania i złego traktowania w rosyjskich więzieniach, było to przedmiotem – tylko w roku 2012 – 122 wyroków wydanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Takie same problemy z niezależnością wymiaru sprawiedliwości i poniżającego traktowania dotyczą Ukrainy. 

Sąd Apelacyjny w Aix-en-Provence tymczasem uważa, że otrzymał wystarczające gwarancje. W Rosji wszystko jest gotowe na przyjęcie więźnia Ablyazova w kolonii karnej o zwykłym reżimie Nr 6 w regionie riazańskim (200 km na południowy zachód od Moskwy) we wsi Stenkino. 25 listopada 2013 Prokuratura Generalna Rosji zagwarantowała w liście, że w przypadku ekstradycji „nie będzie zmuszony do pracy bez swojej zgody” i że „przedstawiciele ambasady Francji w Rosji będą mogli składać mu wizyty”.

Ze swojej strony Ukraina zobowiązała się do przeprowadzenia publicznego postępowania, zapewniając francuskim władzom konsularnym możliwość asystowania przy procesie. W razie ewentualnego wyroku skazującego zainteresowany będzie mógł „swobodnie opuścić terytorium Ukrainy”.

Adwokaci miliardera uważają za szokujące, że francuski wymiar sprawiedliwości wykazuje się taką naiwnością w zdecydowanie politycznej sprawie. Z kolei Bank BTA zaciera ręce. Jego przedstawiciele – m.in. adwokat Antonin Levy, którego wspiera doradca ds. PR Xavier Decramer – od początku do końca wysłuchiwali postępowań w Aix-en-Provence.

Odnośnie do Wielkiej Brytanii, procedury prawa cywilnego mogą jeszcze trwać latami, więc bank pogratulował tej „ważnej decyzji, która pomoże bankowi odzyskać 6 miliardów dolarów sprzeniewierzonych przez Mukhtara Ablyazova, kiedy znajdował się w kierownictwie BTA”. „Zważywszy, że Ablyazov nie przestrzegał wyroków i nakazów brytyjskiego Sądu Najwyższego wydanych w jego sprawie, te nowe postępowania są dla Banku BTA jedyną możliwością odwołania, żeby Ablyazov zdał wreszcie sprawę ze swoich działań przed sądem”.

We francuskich mediach Mukhtar Ablyazov jest przede wszystkim traktowany jako ofiara zemsty politycznej, w prasie anglosaskiej jego obraz jest bardziej zróżnicowany. Kazachski miliarder, który żył w luksusie w Londynie przed ucieczką w lutym 2012 r., spowodował wylanie litrów atramentu, traktowany jest jednocześnie jako główny przeciwnik klanu Nazarbayevów i jako domniemany autor ogromnej defraudacji. Jedno nie wyklucza drugiego (link do ankiety Euromoney).

Ostatnio agencja Bloomberg uznała, że mógłby pewnego dnia dołączyć do listy legendarnych oszustów, tuż za Bernardem Madoffem i jego piramidą finansową, która umożliwiła mu sprzeniewierzenie 17 miliardów dolarów. 

Walka sądowa w Wielkiej Brytanii

Od 2009 roku na terytorium brytyjskim trwa tytaniczna walka sądowa, która ujawniła wiele elementów sagi Banku BTA. Sprawa toczy się przed Sądem Najwyższym w Londynie. Mobilizuje całe zastępy sędziów, kosztujących fortuny międzynarodowych prawników – m.in. kancelarię Hogan Lovells International LLP – agencje PR, prywatnych detektywów i hakerów. 

Bezpardonowa walka wybuchła na początku 2009 r. 31 stycznia tego roku Mukhtar Ablyazov, wówczas prezes rady administracyjnej banku, w pośpiechu opuszcza Astanę (stolicę Kazachstanu), żeby schronić się w Londynie z żoną i z dziećmi, gdzie ostatecznie przyznano mu azyl polityczny w lipcu 2011 r. Kilka dni później, 2 lutego 2009 r., kazachski rząd, rozpoczynając operację ratowania Banku BTA stojącego na krawędzi upadku, przejął kontrolę nad nim za pomocą podlegającego państwu funduszu "Samruk-Kazyna", pozbawiając Ablyazova 75% udziałów, które kontrolował bezpośrednio lub pośrednio. 

Audyt powierzony Price Waterhouse Cooper (PWC) wykazał „dziurę” na rachunkach w wysokości dziesięciu miliardów dolarów i ślady olbrzymiej defraudacji. W ramach procesu restrukturyzacji długu nowe kierownictwo banku rozpoczęło nagonkę na całym świecie, żeby odnaleźć dobra rzekomo wyciągnięte przez Mukhtara Ablyazova i jego wspólników.

13 sierpnia 2009 r. Sąd Najwyższy wydał pierwsze orzeczenie na rzecz Banku BTA. Nakazał zamrożenie własności dawnego bankiera na całym świecie. Mukhtarowi Ablyazovowi, wówczas posiadaczowi fortuny obliczanej na ponad pięć miliardów dolarów, narzucono wykazanie całości aktywów i majątku. Przy tym dostał zakaz opuszczania terytorium brytyjskiego.

Jedenaście skarg – w większości dostępnych w Internecie – zostało następnie złożonych przez Bank BTA, i dotyczą malwersacji i sprzeniewierzeń na sześć miliardów dolarów za pomocą fikcyjnych spółek i niezliczonej liczby spółek off shore. Bank otrzymał wiele wyroków na swoją korzyść, w sumie Ablyazov powinien mu zwrócić jakieś 4 miliardy dolarów. Wyroki ujawniają wiele mechanizmów kontrolowanych przez Mukhtara Ablyazova: fikcyjne spółki zarejestrowane w Wielkiej Brytanii, na brytyjskich Wyspach Dziewiczych (BVI) i na Seszelach, przez podstawionych ludzi, którzy mieli skorzystać ze znacznych transferów z Banku BTA, w formie fikcyjnych pożyczek lub przelewów (zob. raport Banku Światowego).

Najnowszy wyrok, wydany w październiku 2013 r. – zob. tutaj – skazuje go na zapłacenie blisko 400 milionów dolarów za defraudację, i odnosi się do kradzieży obligacji typu AAA. Wylicza serię oszukańczych transakcji, które umożliwiły przekazanie 294 milionów dolarów z Banku BTA do fikcyjnych spółek na BVI, kontrolowanych nieoficjalnie przez Ablyazova.

W lutym 2011 r. londyński adwokat Chris Hardman z kancelarii Hogan Lovells International LLP, która koordynuje nagonkę, zorganizował zakończoną sukcesem akcję, o której opowiada telewizji Bloomberg (zob. tutaj).

Korzystając z usług prywatnych detektywów, zarządził nadzór luksusowej londyńskiej willi miliardera Ablyazova na Bishops Avenue w dzielnicy Hampstead, w ten sposób odkrywając dziwne przejazdy limuzyny w tę i z powrotem. Pojazd w końcu doprowadził ich do dużej przechowalni w północnej części Londynu (zob. poniżej). Detektywi rozpoznali wówczas Salima Shalabayeva, młodego szwagra Mukhtara Ablyazova, w trakcie przeprowadzania tajemniczych pudeł do pomieszczeń spółki Eastbridge Capital LLC w City, a następnie – wnoszenia ich. Rzeczona spółka finansowa jest kierowana przez Syryma Shalabayeva, innego szwagra bankiera. Pojawia się w rosyjskim wniosku o ekstradycję skierowanym do Francji, w ramach „sprawy Domodiedowska”.

Po postanowieniu sądu Chris Hardman w końcu otrzymał pozwolenie na przeszukanie tajemniczego magazynu. Adwokaci wpadli na prawdziwy skarb: 25 pudeł z dokumentami, nośnikami danych i serwerem, jak również repertorium setek wzajemnie powiązanych spółek off shore. To te, które umożliwiły sprzeniewierzenia. Według londyńskiego adwokata przejęte dokumenty wykazują, że EastBridge Capital utworzyła setki spółek off shore, które do dziś nie były ujawnione przez Sąd Najwyższy. Zgodnie z mailami przechwyconymi na kontach Yahoo Syryma Shalabayeva, te spółki off shore zostały następnie umieszczone w cypryjskiej spółce Eurogard Assets Ltd. 

Ani EastBridge, ani Eurogard nie zostały wspomniane przez Mukhtara Ablyazova w czasie postępowania przez brytyjskim sądem, co było pogwałceniem wydanego mu w 2009 r. rozporządzenia odnoszącego się do ujawnienia wszystkich jego aktywów. Wynik: w lutym 2012 r. brytyjski sędzia skazał dawnego bankiera na 22 miesiące więzienia za „obrazę sądu”, czyli za pominięcie tych dwóch spółek i własności o wartości 40 mln euro. Oligarcha opuścił brytyjskie terytorium, pozbawiając się w ten sposób prawa do obrony przed zarzutami Banku BTA.

Zawsze twierdził, że podjął tę decyzję z powodu znacznych obaw dotyczących swojego bezpieczeństwa, a nie w celu uniknięcia odpowiedzialności prawnej. Aby udowodnić swoją dobrą wolę, odwołuje się do ostrzeżenia wystosowanego przez londyńską policję – „Osman Warning” – „Może pan zostać porwany albo zaatakowany fizycznie z powodów politycznych. Policja nie może pana ciągle chronić przed tym zagrożeniem”, czytamy w tym dokumencie (zob. poniżej). Nota została wystawiona w końcu stycznia 2011 r., czyli rok przed tym, zanim Ablyazov zdecydował się opuścić Londyn.

Mediapart otrzymał także kopie listów z pogróżkami, które miał otrzymać, napisane w typowo mafijnym stylu, ale bez żadnej daty. 

Na stronie www polskiej organizacji pozarządowej Open Dialog Foundation można przeczytać, że „Pan Ablyazov nie był w więzieniu, ponieważ uważał, że gdyby został uwięziony, groziłoby mu niebezpieczeństwo zabicia go (nawet w samym więzieniu) na rozkaz reżimu prezydenta Nazarbayeva”. Na stronie czytamy również, że będąc w więzieniu, oligarcha byłby „niezdolny do dalszego zbierania funduszy potrzebnych do opłacania jego obrony” i dalszego prowadzenia działalności politycznej.

Wypytywany o skomplikowane operacje prowadzone, kiedy był w kierownictwie Banku BTA, Mukhtar Ablyazov zawsze usprawiedliwiał te ciemne działania tym, że chciał „chronić się przed nielegalnym spustoszeniem dokonywanym przez prezydenta Nazarbayeva”. W wywiadzie dla prywatnej telewizji K + TV, którą finansuje, zasłaniał się przed oskarżeniami o malwersacje: "Jak mógłbym okradać swój własny bank, w którym miałem 75% udziałów?"

W listopadzie 2012 roku, już po ucieczce, Mukhtar Ablyazov żałował w dzienniku „Le Temps”, że brytyjski wymiar sprawiedliwości nie był w stanie ocenić kazachskiej rzeczywistości: „Sędziowie rozumują tak, jakby chodziło o angielski bank! Ale w Kazachstanie to wygląda inaczej: każdy wie, że prezydent kontroluje całe państwo, i że ci, którzy sprzeciwiają się jego woli, muszą być gotowi na to, że zostaną uwięzieni albo zabici.” 

W zeznaniu sporządzonym dla brytyjskich sędziów („Witness statement” [Zeznanie świadka]) z 25 listopada 2010 r. (zob. tutaj) opowiada dokładnie swoje problemy z Nursultanem Nazarbayevem oraz powtarzane wymagania kazachskiego potentata odnoszące się do położenia ręki na BTA. 

Mukhtar Ablyazov stawia czoła prezydentowi Nazarbayevowi

A jednak początki działalności tego młodego, rzutkiego biznesmena, byłego fizyka, który zajął się biznesem po upadku ZSRR, były zupełnie dobre. W 1998 r., stojąc na czele Astana Holding, nabył razem z ówczesnym wspólnikiem 50% państwowego banku TuranAlem (przyszły Bank BTA) za 72 miliony dolarów. W tym samym roku został ministrem ds. energii, przemysłu i pracy.

Ale powoli Mukhtar Ablyazov usamodzielniał się i sprzeciwiał prezydentowi Nazarbayevowi. 18 listopada 2001 r. wspólnie z innymi osobistościami utworzył partię Demokratyczny Wybór Kazachstanu (DVK), dziś zakazaną. Reakcja była natychmiastowa. „Nazarbayev (...) zażądał, żebym mu przekazał 50% aktywów, które posiadałam w mediach (telewizja i dzienniki), jak również 50% moich udziałów w banku. Wyjaśnił, że to będzie gwarancją, że w przyszłości będę się grzecznie zachowywał”, wyjaśnia.

W marcu 2002 r. został zatrzymany i skazany na sześć miesięcy więzienia. Została uruchomiona międzynarodowa kampania na rzecz jego uwolnienia. W maju 2003 r. Nursultan Nazarbayev zwalnia go, ale chce, żeby publicznie oświadczył, że nie będzie już prowadził żadnej działalności publicznej. Młody bankier poddaje się, ale z Moskwy, gdzie zamieszkał, w tajemnicy finansuje opozycję.

W 2005 r., mając nadzieję na uciszenie go, klan Nazarbayevów proponuje mu powrót do Kazachstanu i objęcie kierownictwa Banku BTA. Od tej chwili naciski są coraz silniejsze. 4 stycznia 2006 r., podczas spotkania w pałacu prezydenckim w Astanie, kazachski prezydent żąda 50% akcji Banku BTA. „Boję się ciebie i boję się twoich miliardów, które możesz zwrócić przeciwko mnie. Te miliardy znajdują się w banku, który kontrolujesz, i dlatego muszę kontrolować ten bank razem z tobą”, wyjaśnia. Będzie regularnie do tego powracał. Korzystając z kryzysu finansowego w 2008 r., który odbił się na BTA, udało się mu się ostatecznie zrealizować swoje groźby, nacjonalizując bank 2 lutego 2009 r.

Mukhtar Ablyazov zawsze wyjaśniał, że to wejście na siłę do kapitału BTA pociągnęło za sobą masowe wycofywanie wkładów przez drobnych ciułaczy. Według niego, dwa tygodnie po przejęciu kontroli przez państwo suma wycofanych wkładów wynosiła już 1,4 mld dolarów. Poza tym, pewna klauzula przewidywała, że w przypadku zmiany dyrekcji zagraniczni wierzyciele będę mogli wymagać wcześniejszego zwrotu przyznanych pożyczek. I zrobili to bardzo szybko. Przypisano mu całkowitą winę za to fiasko.

Dla większości kazachskiej opozycji ekstradycja Mukhtara Ablyazova do Rosji byłaby nieodwracalną szkodą. Sergey Duvanov, niezależny dziennikarz i obrońca praw człowieka, który w 2001 r. był jednym ze współzałożycieli partii Demokratycznego Wyboru (DVK), wyjaśnia na You Tube, że „tak, Mukhtar nie jest biedny, tak, jest milionerem. Ale to dzięki niemu dzisiaj w Kazachstanie istnieje opozycja. Dysydenci mogą działać tylko dzięki jego wsparciu. Ci ludzie we Francji nie rozumieją, że ryzykują zniszczenie dopiero rodzącej się kazachskiej opozycji”.

Lira Baisetova, dawna dziennikarka, która schroniła się w Genewie po tym, jak musiała opuścić Kazachstan po zabójstwie swojej córki, twierdzi, że decyzja francuskiego wymiaru sprawiedliwości jest „katastrofą”. Jak wyjaśnia Mediapart, „pod żadnym pretekstem nie wolno wysłać go do Rosji, bo ryzykuje śmiercią". „Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Ablyazov sprzeniewierzył miliardy dolarów, żeby uchronić je przed chciwością Nazarbayevów”, wyjaśnia. Uważa jednocześnie, że aby przeciwstawić się prezydentowi Nazarbayevowi i jego klanowi, wartym około 30 miliardów dolarów, „nie miał wyboru i możliwości działania inaczej, ponieważ tylko miliarder, który stosuje te same metody, może walczyć z całkowicie skorumpowaną władzą”.

 Reżim prezydenta Nazarbayeva może już smakować zwycięstwo, ponieważ poza francuską decyzją utworzył się inny front. 27 listopada 2013 r. w Szwajcarii Prokuratura Konferderacji (MPC) ostatecznie umorzyła ukradkiem, bez żadnego komunikatu prasowego, procedurę mającą na celu Timura Kulibayeva, ulubionego zięcia kazachskiego prezydenta (list prokuratora federalnego).

Kulibayev, który poślubił drugą córkę potentata, Dinarę, jest podejrzewany o sprzedanie bardzo tanio aktywów w spółkach naftowych i branie gigantycznych łapówek w czasach, kiedy był – od 2000 do 2005 r. – dyrektorem KazTransOil (państwowej spółki zajmującej się siecią rurociągów naftowych), a następnie numerem drugim w holdingu naftowym KazMounayGas. Pieniądze – 600 milionów dolarów – miały następnie zostać wyprane w szwajcarskich bankach.

Śledztwo zostało otwarte 29 września 2010 r. ma podstawie doniesienia o naruszeniu prawa karnego, złożonego w Genewie i nieoficjalnie sterowanego przez Mukhtara Ablyazova. Podczas swojego londyńskiego wygnania pozbawiony władzy oligarcha, który przez długi czas obracał się w kręgach najwyższej władzy, nie pozostawał bierny, szczególnie ostrząc sobie pazury na Timura Kulibayeva, który odegrał kluczową rolę w przejęciu Banku BTA.

Od stycznia do marca 2010 r. rozpakowywał się. Wysyłał wiele szczegółowych donosów do władz sądowniczych Kazachstanu, do których dołączał obfitą dokumentację – wyciągi bankowe, umowy, maile i świadectwa własności – uzyskane za pomocą hakerów. Ta olbrzymia ilość „kompromatów”[1] została udostępniona na stronie eurasia.org.ru, która od tego czasu została przejęta przez władze kazachskie i nazwana neweurasia.info.

Mediapart zachował większość tych dokumentów. Kombinacje realizowane w 2003 r., podczas sprzedaży 25,12% AktobeMunayGaz do China National Petroleum Corporation (CNPC) są tam szczegółowo opisane. Mukhtar Ablyazov twierdził, że zięć prezydenta dostał pod stołem 140 milionów dolarów za pomocą skomplikowanych operacji finansowych. Podsumowując, pomiędzy 2000 a 2005 r. 600 milionów dolarów zostało przesłanych z rachunku UBS w Genewie na rachunek w Crédit Suisse Singapur, pod przykrywką funduszu inwestycyjnego zwanego Handoxx. Nazwisko Timura Kulibayeva pojawia się na dokumencie bankowym Crédit Suisse (zob. tu).

Ale po trzech latach śledztwa szwajcarscy śledczy połamali sobie na nim zęby: nie dało się wykazać kryminalnego pochodzenia funduszy zdeponowanych w Szwajcarii, częściowo z winy braku współpracy kazachskich władz sądowniczych. Główny świadek, Timur Kulibayev, nie był przesłuchiwany.

 

Źródło: mediapart.fr 

[1] Materiałów kompromitujących [przyp. tłum.].

  • Reakcje świata