Mediapart: Kazachstańsko-francusko transakcja wiązana. Miliardowe przetargi i oskarżany o korupcję oligarcha w tle
© mukhtarablyazov.org 12.06.2015

Mediapart po raz kolejny odsłania kulisy funkcjonowania kazachstańskiego lobby na terenie Francji. Na portalu opublikowano artykuł, w którym opisano szczegóły afery „Kazakhgate”, dotyczącej kontraktów zawartych pomiędzy Kazachstanem a Francją w 2011 roku, opiewających na miliardy euro.

Historia zaczyna się 6 października 2009 roku w trakcie wizyty w Kazachstanie ówczesnego prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy’ego. To wtedy podpisano kontrakt wart 1 mld euro i rozpoczęto negocjacje kolejnego na jeszcze wyższą kwotę 2,5 mld euro. Warunkiem, który miał przedstawić Nazarbayev było udzielenie przez Francję pomocy przy wyciągnięciu z tarapatówkazachsko-belgijskiego oligarchy Patokha Chodieva oraz dwóch jego wspólników Alexandera Mashkevicha i Alijana Ibragimova, znanych jako „Trio”.

Chodiev jest m.in. głównym udziałowcem Euroazjatyckiej Korporacji Zasobów Naturalnych (ENRC), jednej z największych firm w Kazachstanie. Biznesmeni wmieszani byli w aferę korupcyjną, która mogła zaszkodzić ENRC. Jak ustalili dziennikarze Mediapart, przed podpisaniem francusko-kazachstańskich umów o partnerstwie biznesowym doradcy Sarkozy’ego wielkokrotnie spotykali się z Chodievem, m.in. podczas w Cap-Ferrat na Lazurowym Wybrzeżu w maju 2009 roku oraz w październiku tego roku podczas śniadania w restauracji Ambrosia w Paryżu wartego 11 tysięcy euro.

To Chodiev pomagał zaaranżować francusko-kazachstańskie transakcje. Astana zainteresowana była sprzętem wojskowym,m.in. 45 śmigłowcami Airbusa. Kontrakt podpisano 27 czerwca 2011 roku. W ramach umowy, francuska prawniczka Catherine Degoul pomogła Chodievowi uniknąć komplikacji przy wytoczonej mu w Belgii sprawie o korupcję. Adwokat polecić miał oligarsze Damien Loras, doradca Sarkozy’ego ds. Azji Centralnej.

Gdy aferą zaczęły interesować się służby, Degoul zgodziła się współpracować ze śledczymi i zeznała, że była zastraszana przez swoich współpracowników. Podczas przesłuchania utrzymywała, że pracowała „dla Francji”, na rzecz rozwoju handlu zagranicznego. Przyznała też, że zadanie zlecił jej pałac prezydencki. W Belgii, obok prawników, Degoul zatrudniła Armanda de Deckera, byłego przewodniczącego belgijskiego senatu, który według informacji Mediapart miał być odpowiedzialny za zorganizowanie skutecznego lobby na rzecz uchwalenia prawa, które pozwalałoby Chodievowi być oczyszczonym z zarzutów po zapłaceniu kary w wysokości 23 mln euro. Początkowo kazachsko-belgijski oligarcha niechętnie odnosił się do zapłacenia Degoul za jej usługi, ale ostatecznie jesienią 2011 roku przekazał jej i lobbystom w Belgii 7,5 mln euro. 

Do szczególnego spotkania Degoul i Chodieva doszło w październiku 2011 roku w luksusowym hotelu w Zurychu. Biznesmen przyniósł ze sobą walizkę z 5 milionami euro w gotówce i podał pośrednikowi w samochodzie. W transakcji pośredniczył Eric Lambert, pracujący dla Paula Barrila, który w czasach Mitteranda współtworzył francuski oddział antyterrorystyczny. Jednak w tej sprawie Lamert i Degoul mijają się w zeznaniach. Jego zdaniem pieniądze samochodem przewieziono do biura prawniczki w Nicei. Sama zainteresowana przedstawiła jednak inną wersję, według której pieniądze trafiły w ręce belgijskiego biznesmena Jeana-Françoisa Étienne des Rosaiesa.

Póki co śledczym ciężko jest ustalić do kogo trafiły pieniądze wręczone w Zurychu. Sąd zdążył jednak  ustalić, że pałac prezydencki podczas rządów Sarkozy’ego zaaranżował zmianę belgijskiego prawa, która uratowała Chodieva przed odbyciem kary. Ze środowiska Sarkozy’ego zaangażowani w aferę byli m.in. jego doradcy Jean-François Étienne des Rosaies i Claude Gueant  oraz senator Aymeri de Montesquiou. Mieli się oni zresztą domagać pieniędzy od Chodieva jeszcze przed załatwieniem sprawy w Belgii. Des Rosaies zwrócił się do oligarchy o pieniądze na kupno domu w Normandii jesienią 2011 roku.

Francuska agencja zajmująca się m.in. procederami prania brudnych pieniędzy, upatruje w kwocie 306 tys. euro, wypłaconej Des Rosaiesowi przez emerytowanego belgijskiego inżyniera i biznesmena działającego w Afryce, pieniędzy z afery „Kazakhgate”. Śledztwo ujawniło, że pieniądze przeszły przez cały szereg pośredników, co miała zorganizować Degoul (m.in. przez firmy zarejestrowane na Wyspie Man i Wyspach Dziewiczych). Adwokat zeznała, że pieniądze te były prowizją należną Des Rosaisesowi za wsparcie trójki biznesmenów. Inne przelewy są obecnie namierzane przez służby.

W sprawie wciąż przewija się także osoba byłego senatora z ramienia Unii Demokratów i Niezależnych, który obraca się w kręgach kazachskich elit. Aymeri de Montesquiou-Fezensac d’Artagnan został mianowany przez Sarkozy’ego w 2009 roku jako specjalny reprezentant na Azję Centralną. Jego zadaniem było „promowanie interesów przemysłowych i handlowych”. Senator miał m.in. pomagać przy sfinansowaniu zakupu helikopterów. Za świadczone usługi otrzymał 199 tys. euro. Na wniosek sędziów uchylono jego parlamentarny immunitet, niebawem zostanie przesłuchany. 

Źródło: mediapart.fr 

  • Reakcje świata