La Repubblica: Blair i jego kumple – drugie życie lobbystów, którzy kiedyś byli przywódcami politycznymi
© mukhtarablyazov.org 05.06.2014

Tony Blair i jego kontrakty w Zatoce Perskiej warte są miliardy. Działalność konsultingowa Felipe Gonzaleza ocieka złotem. Gerhard Schroeder to przyjaciel Putina, pracujący dla Gazpromu. Oto, jak wielu byłych polityków znowu wypłynęło na powierzchnię, uzyskując wysokie zarobki, a to w okolicznościach, które są często dosyć wątpliwe.

Jak to często bywa w (naszych) dowcipach, Niemiec to niezdarny prostaczek. Także i tym razem, ciesząc się ze swojej rocznej gaży przewodniczącego rady nadzorczej konsorcjum Nord Stream budującego rosyjsko-niemiecki rurociąg Gazpromu, w łącznej wysokości 250,000 €, były Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder serdecznie uścisnął Putina przed kamerami telewizyjnymi. Miało to miejsce tydzień temu, w Sankt Petersburgu, dokładnie w czasie, gdy znaczna część świata już uznała rosyjskiego przywódcę za zagrożenie dla światowego pokoju. Ci bardziej przezorni, podobnie jak w dowcipach, nawet jeżeli poza tym są pozbawieni skrupułów, Anglik, Hiszpanie i Włoch, dbali dotąd o swój publiczny wizerunek pomimo wielokrotnych spotkań i serdecznych uścisków z jednostkami o wątpliwej reputacji, takimi jak Kaddafi, irański przywódca Ahmadżinehad czy Nazarbajew z Kazachstanu, będącymi ważnymi trybami w podstępnej biznesowej machinie we wszystkich czterech stronach świata. Schroeder nie jest zresztą jedynym ważnym byłym politykiem, który rozpoczął nowe życie świadcząc swoje znamienite usługi na rzecz międzynarodowego biznesu. Wręcz przeciwnie, wydaje się zarabiać mniej w porównaniu z tymi, którzy są bardziej bezwzględni – Tony Blair, Felipe Gonzalez i José Aznar, a których łupy warte są miliony.

Pozostaje jedynie George W. Bush, który spokojnie spędza czas na emeryturze i zajmuje się malowaniem, a w jego portretach i martwych naturach nawet dostrzec można pewne przejawy talentu. Pozostali byli politycy, od Clintona do Johna Majora i Ala Gore – wygłaszają wykłady i odbywają konferencje, za które otrzymują niezwykle wysokie honoraria. Dziewięćdziesięciominutowe wystąpienie w ich wydaniu zwykle kosztuje od 40,000 € do 80,000 €. Ponadto wielu z nich – Gore, Peter Mandelson i, krótko mówiąc, prawie każdy były polityk ich pokroju – zasiada w jednej lub więcej radach nadzorczych międzynarodowych korporacji i wielkich spółek. I tu sprawa staje się śliska, nawet jeżeli to tylko kwestia dobrego smaku, jako że jedną rzeczą jest zasiadać w radzie nadzorczej, mniej lub bardziej tytularnie, a inną sprawą jest aktywne działanie jako doradca, kładzenie na szali kompetencji i relacji w celu podejmowania inwestycji czy negocjowania transakcji. To właśnie czyni były włoski premier i przewodniczący Komisji Europejskiej, Romano Prodi. Ten międzynarodowy doradca gospodarczy zawsze angażował się w takie działania, nawet zanim jeszcze wszedł do polityki, mając do tego tytuł zarówno akademicki jak i zawodowy. Nie dziwi więc, że oto znowu się pojawia, tym razem jako osoba prywatna. Szkoda, że wpada tym samym w fatalne towarzystwo, do którego zaliczyć należy radę doradców powołanych w celu rekomendowania reform kazachskiemu przywódcy Nazarbajewowi, przez wielu uważanego za okrutnego dyktatora. Nie jest jasne, jakiego rodzaju reformy zostały zaproponowane, ale forum to znane jest z tego, że zasiadały w nim, obok Prodiego, takie znakomitości jak Schroeder no i przede wszystkim Tony Blair.

Były przywódca Partii Pracy, który w wieku lat 50 nie uzyskał już poparcia wyborców, bardziej niż ktokolwiek inny jest uosobieniem „młodości i ponownego rozkwitu”, wypływając ponownie na powierzchnię jako obiecujący biznesmen. Ganią go w Londynie za nadmierne łączenie działalności dobroczynnej z obowiązkami politycznymi (specjalnego wysłannika na Bliski Wschód) i negocjacjami biznesowymi. Ale wydaje się, że ten model biznesowy został przemyślany i nie był dziełem przypadku. Organizacja jest doskonała. Istnieje parasolowa spółka cywilna „Tony Blair Associates”, która otwarcie prowadzi działalność gospodarczą polegającą – zgodnie z danymi na właściwie stronie internetowej – na udzielaniu fachowych porad rządom, międzynarodowym korporacjom oraz inwestorom instytucjonalnym. Działając w tym charakterze, Blair niedawno podpisał na przykład kontrakt z rządem Mongolii. Ale działa on także niezwykłe aktywnie w obszarze Zatoki Perskiej. Według tego, co sam mówi, pełni oficjalnie funkcję eksperta doradcy poszczególnych rządów i spółek, oraz dużego banku, J.P. Morgan. Trudno jest ustalić, jaka jest prawda, ponieważ rachunkowość Tony Blair Associates nie jest zupełnie przejrzysta. Dwa podmioty powiązane, Windrush oraz Firerush, to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością a tym samym zobowiązane jedynie do publicznego ujawniania niektórych obowiązkowych danych.

O pierwszej z nich wiadomo, że w 2012 r. wystawiła faktury na około 20.000.000 €. Według niektórych oszacowań, Blair zarabia ponad 30.000.000 € rocznie, czyli więcej, niż wynoszą porządne obroty przedsiębiorcy zatrudniającego 150 pracowników. Kierunek ten wskazał Blairowi inny wielki przywódca socjalistyczny, Felipe Gonzalez, którego także wypchnięto ze świata polityki wkrótce po ukończeniu przezeń 50 roku życia. Gonzalez (dziś energiczny 70-latek, który właśnie się ponownie ożenił) założył dziesięć lat temu wraz ze swoimi trzema synami firmę konsultingową Ialcan. W ten sposób realizuje on swoją działalność mediacyjną. Czyli co dokładnie robi? W Europie, Felipe to zasadniczo człowiek Carlosa Slima, meksykańskiego magnata telekomunikacyjnego, drugiego po Billu Gatesie najbogatszego człowieka na świecie (krążą pogłoski, że prowadząc tę działalność zarabia około pół miliona euro rocznie). Jednocześnie Gonzalez (który nigdy nie uczył się angielskiego) prowadzi grupę informatyczną i wydawniczą Prisa, do której należy m.in. El Pais, w Ameryce Łacińskiej. Spółka Ialcan wystawia rocznie faktury na pół miliona euro, i przy kapitale założycielskim wynoszącym 3,100 €, zgromadziła majątek wartości 2,6 mln.

Człowiekiem, który zmusił się do nauki angielskiego po zaniechaniu działalności politycznej jest José Aznar, przywódca centro-prawicowej partii, który zastąpił Gonzaleza w pałacu Moncloa, aby następnie ustąpić w wieku 50 lat. Poza umową konsultingową z hiszpańską spółką energetyczną Endesa, obejmującą obszar Ameryki Łacińskiej (która obecnie należy do Enel, co może oznaczać podwyżkę wynagrodzenia umownego), duża część działalności Aznara związana jest ze spółkami w USA. Partner Busha, Blaira i Berlusconiego w przygodzie irackiej jest doradcą /konsultantem NewsCorp. kontrolowanej przez Murdocha, potężnych spółek udzielających porad prawnych i wykonujących usługi księgowe, takich jak KPMG i Dla Piper, gigantów na rynku energetycznym, takich jak Doheny oraz dużej spółki wydobywającej złoto na świecie, Barrick Gold, z którą Aznar właśnie zawarł umowę dotyczącą kopalni w Santo Domingo.

Biznesowa machina spowodowała, że zdystansował się on od polityki: w 2013 r., Aznar spędził 190 dni na podróżach po 22 różnych krajach, z dala od Hiszpanii. Eksperci twierdzą, że na każdym z tych stanowisk zarabia on 200.000 € rocznie. Wynosiłoby to łącznie około 1 mln € w skali roku, ale spółka konsultingowa, w której jest jedynym zarządzającym, Famaztella, wystawiła w roku 2013 faktury na zaledwie 242.000 €. Środki zgromadzone przez spółkę, której kapitał założycielski wynosił jedynie 3.000 € wynoszą jednakże 2 mln €.

Autor: Maurizio Ricci

  • Reakcje świata